Translations in context of "mu córka" in Polish-English from Reverso Context: Pan Haas mówi, że przyszedł odebrać pieniądze, które wisiała mu córka.
Biała i czarna narzeczona. 2023/11/24 Baśń: Bajka o gryfie - Bajki braci Grimm. Był sobie raz król (gdzie panował i jak się zwał, tego już nie pomnę), który nie miał syna, tylko jedną jedyną córkę, a ta wciąż niedomagała i żaden doktor nie potrafił jej wyleczyć. I oto królowi przepowiedziano, że córka jego wyzdrowieje
Jacek z Majką są całkiem normalni, a Bartek, najmłodszy z wnucząt, nie. Normalni, to znaczy mili, inteligentni i niepazerni. Znają swoje miejsce w rodzinie i przy rodzinnym stole. Kiedy dorastali, w życiu nie zdarzały się takie historie, żeby się pchali pierwsi przed szereg, bo oni są najważniejsi! A Bartek i owszem.
Fast Money. Tragiczne losy Miss Polski. Agnieszka Kotlarska zginęła z rąk prześladowcy na oczach córki 17 lip, 19:10 Ten tekst przeczytasz w 8 minut Agnieszka Kotlarska zdobyła koronę Miss Polski, później wywalczyła także tytuł Miss International. Swoją urodą zachwyciła Ralpha Laurena i Calvina Kleina. Miała męża, który ją uwielbiał, i... wielbiciela, którą ją zabił. Zginęła w sierpniu 1996 r., miała 24 lata. Foto: Witold Jabłonowski / PAP Agnieszka Kotlarska, Miss Polski 1991 Agnieszka Kotlarska kolekcjonowała tytuły najpiękniejszej: najpierw była Miss Wrocławia, później Miss Dolnego Śląska, Miss Polski i Miss International Po udziale w wyborach miss odnosiła sukcesy jako modelka. Pracowała dla największych projektantów, Ralpha Laurena i Calvina Kleina 27 sierpnia 1996 r. została zabita przez Jerzego Lisiewskiego, który miał na jej punkcie obsesję. Zginęła na oczach męża i 2,5-letniej córki. Zabójca Miss Polski został skazany na 15 lat pozbawienia wolności, w 2012 r. wyszedł na wolność Przypominamy tekst, który premierowo pokazaliśmy w lutym 2021 r. Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google 17 lipca 2022 r. wyłoniona zostanie 33. w historii Miss Polski. Drugi konkurs w 1991 r. wygrała 17-letnia Agnieszka Kotlarska, która miała przed sobą wielką karierę. Urodziła się we Wrocławiu w 1972 r. Nieprzeciętna uroda otworzyła jej drzwi agencji modelek. Wysoka, zgrabna, zielonooka szatynka zwracała uwagę otoczenia. Kilka lat wcześniej do tego samego liceum uczęszczał Jurek Lisiewski, inteligentny i wysportowany syn nauczycielki, który jednak nie miał wielu przyjaciół. Młodszy brat tak o nim mówił: Zobacz też: Tak Kasia Cichopek dba o swoje włosy. Oto jej patent Królewna odrzuciła krasnoludka Jurek Lisiewski po raz pierwszy zobaczył Agnieszkę Kotlarską na pokazie sukien ślubnych w salonie przy ulicy Oławskiej we Wrocławiu. W dokumencie "Będę Cię kochał aż do śmierci" mówił: "Przyjechaliśmy autobusem, odprowadziłem ją do domu. Rozmawialiśmy o zwykłych rzeczach, kogo znamy, chodziliśmy w końcu do jednej szkoły. Weszła wtedy do swojej klatki i tyle" — dodał. Zauroczenie przerodziło się w obsesję, o której nikt z rodziny i znajomych mężczyzny nie wiedział. Jerzy był informatykiem w jednym z wrocławskich banków, miał opinię spokojnego i poważnego. Od tamtego pamiętnego pokazu zaczął śledzić piękną wrocławiankę. Wysłał też dwa listy. W pierwszym nazwał ją "królewną", a siebie — "krasnoludkiem", bo chodził w czerwonej kurtce i czapce. Jak wyjaśniał we wspomnianym już dokumencie: W drugim liście oświadczył się. Na żaden nie otrzymał odpowiedzi. Gdy Agnieszka Kotlarska zdobyła koronę Miss Dolnego Śląska, podszedł do niej na ulicy z pytaniem: "Czy krasnoludek może odprowadzić księżniczkę?". Spojrzała na niego i krótko stwierdziła: "Nie". Dalszą część artykułu przeczytasz pod materiałem wideo: Agnieszka Kotlarska: kolekcjonerka tytułów Miss Piękna zielonooka szatynka najpierw stanęła do walki o tytuł Miss Wrocławia i zdobyła go. Niewiele brakowało, żeby na tym konkursie skończyła się jej przygoda z wyborami najpiękniejszej. Gdy nie pojawiła się na sesji kandydatek do tytułu Miss Dolnego Śląska (była wtedy na pogrzebie krewnej, o czym nie poinformowała organizatorów), została zdyskwalifikowana. Wtedy interweniowała jej matka oraz redakcja “Słowa Polskiego”. Dyskwalifikację cofnięto, Agnieszka Kotlarska została Miss Dolnego Śląska, a ten tytuł był przepustką do konkursu Miss Polski 1991 r. Te wybory także wygrała, dzięki czemu reprezentowała nasz kraj na konkursie Miss International w Tokio. Wzięła ze sobą czarny kostium kąpielowy, bladoróżową suknię wieczorową i strój polskiej szlachcianki. 13 października 1991 r. zdobyła tytuł Miss International i otrzymała 15 tys. dol. Wcześniej żadna dziewczyna z Polski nie wygrała tego konkursu. W 1990 r. podczas eliminacji do wyborów Miss Wrocławia poznała Jarosława Świątka, starszego o 13 lat prawnika i organizatora tego konkursu. Co ciekawe, nie spodobała mu się. Jak wspominał: Zaiskrzyło między nimi w sylwestra, niedługo później zostali parą. Agnieszka Kotlarska w wyborach Miss Polski 1991 r. wzięła udział już jako dziewczyna jednego z organizatorów. Po latach Jarosław Świątek zdradził: Potem czuwał nad karierą ukochanej. Agnieszka Kotlarska otrzymywała propozycje od najlepszych zagranicznych projektantów mody z Mediolanu, Paryża czy Nowego Jorku. Współpracowała z Ralphem Laurenem i Calvinem Kleinem. W 1994 r. zaszła w ciążę. Szefowie agencji modelek próbowali namówić ją do aborcji i sugerowali, że dziecko zniszczy jej karierę. Odmówiła. Pracowała do piątego miesiąca ciąży. Nie chciała rodzić w USA. Przed powrotem do Polski wzięła z ukochanym ślub w ratuszu na Manhattanie. W grudniu zamieszkali na wrocławskich Maślicach. Przed Bożym Narodzeniem przyszła na świat ich córka Patrycja, a już wiosną Agnieszka Kotlarska wyjechała do USA do pracy. Zaczęła uczyć się aktorstwa, bo wiedziała, że kariera modelki nie trwa wiecznie. Miała także podpisać kontrakt wart 1,5 mln dol. Nie zdążyła... Dalszą część artykułu przeczytasz pod materiałem wideo: Agnieszka Kotlarska oszukała przeznaczenie. Na krótko W lipcu 1996 r. miała lecieć do Paryża na sesję zdjęciową. Była wtedy w Polsce i planowała, że poleci do Nowego Jorku, by spotkać się z ekipą i razem wyruszą do Paryża. Mąż namówił ją, żeby do Francji poleciała z Warszawy. 17 lipca usłyszała w radiu, że samolot relacji Nowy Jork — Paryż eksplodował 10 minut po starcie. Zginęli wszyscy, którzy byli na pokładzie, w tym ekipa, z którą Agnieszka Kotlarska miała zrobić sesję. O modelce, która "oszukała przeznaczenie" i wygrała drugie życie, rozpisywały się lokalne media na Dolnym Śląsku. Informację o samolocie, którym miała lecieć Miss Polski, przeczytał także Jerzy Lisiewski. Po latach opowiadał: Zaczął do niej dzwonić, nalegał na spotkanie. Ona odmawiała, o natrętnym wielbicielu nie poinformowała męża. We wtorek, 27 sierpnia 1996 r. ok. godz. 14:30 Jerzy Lisiewski zjawił się na Maślicach. Jak potem wspominał: Agnieszka Kotlarska siedziała, zamknięta w samochodzie pod domem, czekała na męża. Jarosław Świątek pojawił się na podjeździe, zobaczył intruza, wyciągnął telefon i wzywał policję. To zdenerwowało Jerzego Lisiewskiego, który mówił w filmie dokumentalnym “Będę Cię kochał aż do śmierci”: Gdy emocje opadły, Jerzy Lisiewski postanowił oddać się w ręce policji. Został zatrzymany kilkanaście minut po ataku. Agnieszka Kotlarska wykrwawiała się na chodniku przed domem. Lekarz mieszkający na Maślicach opowiadał: "Byłem bardzo zaskoczony dużym skupieniem ran, które były precyzyjnie zadane w okolicach sercach, można było sądzić, że zadała je osoba wyszkolona w kierunku walk obronnych" — wspominał. Agnieszka Kotlarska otrzymała trzy ciosy nożem: w serce, płuca i aortę, kiedy broniła zranionego męża, któremu Jerzy Lisiewski zadał cios w udo. Zmarła w drodze do szpitala. Jej pogrzeb odbył się 30 sierpnia na cmentarzu przy ul. Grabiszyńskiej. Miss Polski żegnały ją tłumy. Jarosław Świątek z 2,5-letnią Patrycją, która widziała śmierć matki, wyjechali z Polski. Zabójca z ograniczoną poczytalnością Podczas procesu tylko raz na twarzy Jerzego Lisiewskiego pojawiło się uczucie. Mówił: Biegli psychiatrzy uznali, że gdy ugodził śmiertelnie nożem Agnieszkę Kotlarską na oczach jej dziecka i męża, był w stanie "ograniczonej poczytalności". Został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Kiedy sąd ogłosił wyrok, Jerzy Lisiewski zaczął krzyczeć, że "ma w d***e taką sprawiedliwość". Z więzienia wyszedł w listopadzie 2012 r. Na początku sierpnia 2014 r. w jednym z pokojów rodzinnego domu na Karłowicach zaskoczył włamywacza. Rzucił się na niego z nożem o ostrzu długości 28 cm, zadał cios w klatkę piersiową. Zaatakowany mężczyzna miał odmę płucną, zapadnięcie płuca i wylew krwi do płuc; wymagał natychmiastowej pomocy medycznej. Jerzy Lisiewski usłyszał zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała i zagrożenia życia i zdrowia. Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, wyjaśniła: Biegli psychiatrzy, którzy badali Jerzego Lisiewskiego, tym razem uznali, że miał pełną świadomość tego, co robi. Dalszą część artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: "On mi zabrał cały świat" Jarosław Świątek poświęcił się wychowaniu córki. Jak wyznał w wywiadzie: O psychofanie żony dowiedział się dopiero po jej śmierci: Jerzy Lisiewski podobno mówił współwięźniom, że chce zabić męża i córkę swojej ofiary. Dlatego najważniejsze dla Jarosława Świątka było zapewnienie bezpieczeństwa Patrycji: Źródła: Będę Cię kochał aż do śmierci On mi zabrał cały świat. Zabrał mi miłość życia Lucyna Jadowska: Tragiczna historia najpiękniejszej z Polek ( Miała smukłe palce... Tragiczna historia Agnieszki Kotlarskiej (Polska The Times) Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@ Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! Data utworzenia: 17 lipca 2022 19:10 To również Cię zainteresuje
Kiedy czternaście lat temu urodziłam Emilkę, moje rówieśnice były na etapie wyboru gimnazjum dla swoich pociech. Wraz z mężem bardzo długo staraliśmy się o dziecko i nasze wysiłki wreszcie zostały uwieńczone sukcesem. Nasza córeczka stanowiła dla nas prawdziwy dar niebios – pogodna, mądra i bardzo nam oddana. Przynajmniej tak było przez jakieś trzynaście lat, bo ostatni rok spędziliśmy głównie na kłótniach, dyskusjach i awanturach o każdą drobnostkę. – Idę do Kaśki się pouczyć – powiedziała Emilka, wstając od stołu. – Dzisiaj? – uniosłam brwi. – Miałaś odkurzyć i sprzątnąć swój pokój. – Nauka jest chyba ważniejsza? – rzuciła, nie wkładając nawet talerza do zlewu. – Nie rób scen, mamo, jutro mam sprawdzian z geometrii. Potem jak zwykle zaczęłam ją wypytywać, od kiedy wie o klasówce i dlaczego nie przygotowała się wcześniej. Zabroniłam jej iść do koleżanki i kazałam uczyć się u siebie. Ona krzyczała, że nie mam prawa jej więzić, a na koniec rozpłakała się i zamknęła w łazience. Trzy dni później z triumfalną miną położyła przede mną pracę klasową z wielką czerwoną jedynką. – Widzisz? Przez ciebie mam pałę, bo nie pozwoliłaś mi uczyć się z Kaśką! – krzyknęła oskarżycielskim tonem. – Tak, a co dostała Kasia? – zapytałam, siląc się na spokój. Moja córka chwilę coś kręciła, aż w końcu przyznała, że jej przyjaciółka złapała z kolei dwóję. – Więc może to nie jest najlepsza partnerka do nauki? – wycedziłam. – Wiesz co? Załatwimy ci korepetycje. Następne tygodnie upłynęły pod znakiem walki o to, żeby Emilka chodziła na „korki”, odrabiała prace domowe, pomagała w sprzątaniu i nie spędzała aż tylu godzin przed komputerem. To ostatnie szczególnie irytowało Sławka, mojego męża. – Kupiliśmy jej tego laptopa do nauki, a nie marnowania czasu – psioczył. – Powinna mieć limity czasowe! Niestety rozmowa o limitach skończyła się histerią Emilii, stanem przedzawałowym Sławka i moją chęcią zamordowania obojga. Coraz wyraźniej docierało do mnie, że straciliśmy dobry kontakt z córką, z którego byliśmy tacy dumni przez te wszystkie lata. Nie nadążaliśmy za tymi wszystkimi nowinkami technologicznymi, portalami społecznościowymi czy jak to się tam nazywa, gadżetami i trendami w życiu młodych ludzi. My w tym wieku muzyki słuchaliśmy na płytach winylowych, a szczytowym osiągnięciem techniki były dla nas walkmany na kasety. Emilia wszystkie najnowsze technologie miała w małym palcu i niecierpliwiła się, kiedy nie rozumieliśmy, co właściwie robi w tym internecie. – Rozmawiam, nie widzisz? – burczała, a ja kręciłam głową, bo dobrze wiedziałam, że od dwóch godzin nie wypowiedziała ani słowa. W końcu stało się to, co nieuniknione w życiu każdej nastolatki Emilia się zakochała. Jej wybrańcem był niejaki Tymon, chłopak z równoległej klasy, który po szkolnej dyskotece zaczął często bywać u nas w domu. Bałam się myśleć, co on i moje maleństwo robią w jej zamkniętym pokoju, lecz starałam się robić dobrą minę do złej gry. Tymon był, jak dla mnie, dziwnym chłopcem. Wszystkie ubrania, które miał na sobie były w czarnym kolorze, nosił ułożoną na bok grzywkę zasłaniającą połowę twarzy i zawsze wyglądał, jakby przed chwilą spotkała go jakaś osobista tragedia. – On jest Emo – oświadczyła mi Emilia tonem pełnym wyższości. – Ty nigdy nie zrozumiesz jego bólu egzystencjalnego i filozofii życia… Trochę się zdziwiłam, że 14-latek cierpi na jakiś ból egzystencjalny, ale szybko musiałam bardziej zainteresować się Emo, bo córka wyraźnie zafascynowała się tą subkulturą. Niedługo potem ufarbowała włosy na fioletowo i wystrzygła je w jakieś koszmarne pazury. Zaczęła się też mocno malować, przez co wyglądała jak świeżo powstały z grobu zombie i całymi dniami słuchała ciężkiej, depresyjnej muzyki, „rozmyślając o bezsensie istnienia”, jak wywnioskowałam z jej rozmów telefonicznych. Oczywiście w najmniejszym stopniu nie pomogło to w ociepleniu naszych wzajemnych relacji. Trudno nam było zrozumieć, dlaczego Emilka ze słodkiego, pogodnego dziecka zmieniła się w ponurą, zamkniętą, odpowiadającą monosylabami nastolatkę. Nie przestaliśmy jednak mieć nadziei na poprawę sytuacji. Starałam się być miła dla tego dziwnego chłopca, przynosiłam im ciastka do pokoju. Pozwoliłam nawet córce jechać z nim na koncert, choć omal nie umarłam ze strachu, że coś się stanie. A potem ten cały Tymon ją rzucił – Nie chcę dłużej żyć! – wyła moja córka z twarzą w poduszce. – Życie bez miłości nie ma żadnego sensu! Pocieszałam ją, jak umiałam, ale na moje słowa reagowała jeszcze głośniejszym szlochem. W końcu powiedziała, że chce zostać sama, i z twarzą zalaną łzami usiadła przed laptopem. – Może powinniśmy ją gdzieś zabrać? – zapytał szeptem mąż, szczerze przejęty katastrofą w życiu osobistym Emilki. – Na jakąś komedię albo na kręgle? Potem lody z polewą czekoladową. Jak sądzisz, to może jej pomóc? – Dobry pomysł, ale jest już późno – wskazałam palcem na zegar. – Niech się prześpi, a jutro coś wymyślimy. – Chyba raczej nie pośpi – mruknął Sławek, patrząc na migoczącą niebieskawym światłem szczelinę pod drzwiami pokoju Emilii. – Znowu siedzi przed komputerem. Powiem jej, żeby już gasiła i szła spać! – Zostawmy ją – poprosiłam, odciągając go delikatnie. – Pewnie z kimś rozmawia, może jej to pomoże… – Te jej „rozmowy” przez internet! Kto to słyszał o takich bzdurach! – sarknął mąż, ale poszedł za mną. Zasnęliśmy szybko dość twardym snem. Kiedy więc w środku nocy ktoś zaczął dobijać się do drzwi, chwilę nam zajęło, żeby się w pełni rozbudzić. – Co się dzieje? – zdenerwował się Sławek. – Jest czwarta rano! Natarczywe dzwonienie i łomotanie nie ustawało. Spiętym głosem, zapytałam: „Kto tam?” i usłyszałam: – Policja! Proszę otworzyć! – Co się dzieje? – zdumiony Sławek uchylił drzwi na długość łańcucha. Na klatce stali mundurowi. – Dostaliśmy zgłoszenie, że w tym lokalu przebywa nieprzytomna nastolatka – powiedział pierwszy mężczyzna, pokazując swoją odznakę. – Czy mają państwo córkę? – Tak, jest u siebie. Śpi. To pomyłka. – Możemy z nią porozmawiać? – domagał się policjant. – Są ze mną ratownicy medyczni. Proszę nas wpuścić. Zdenerwowałam się tym najściem, ale nadal byłam przekonana, że to pomyłka. My przecież nie wzywaliśmy policji ani pogotowia. Policjant pchnął drzwi do pokoju Emilii, przez kilka sekund coś do niej mówił, a potem rozpętało się prawdziwe piekło. Zobaczyłam jak lekarka pogotowia świeci mojej córeczce w oczy malutką latarką, i jak błyskają wywrócone białka jej oczu. Słuchałam, jak ratownicy coś wykrzykują, kładą Emilię na nosze i wynoszą ją z mieszkania, w biegu robiąc zastrzyk. Byłam przerażona! Potem jechałam obok mojego maleństwa w karetce, wciąż w koszuli nocnej i szlafroku, i w oszołomieniu patrzyłam na szalejące wskazania na monitorach, do których była podpięta jakimiś kabelkami. Dopiero godzinę później usłyszałam od lekarza dyżurnego uspokajające wieści: – Zrobiliśmy jej płukanie żołądka. Na szczęście zdążyliśmy, zanim leki uszkodziły wątrobę i mózg. Poleży u nas na obserwacji, ale nic jej nie będzie. Godzinę później córka byłaby już w śpiączce. Rano by już nie żyła… Dopiero wtedy się rozpłakałam. Lekarka, ta z pogotowia ratunkowego, dała mi gorącą herbatę w plastikowym kubku, usiadła obok mnie i opowiedziała mi, co się wydarzyło. – Państwa córka połknęła ogromną ilość środków nasennych. Dzieciaki handlują nimi w szkołach… – westchnęła ciężko. – Najpierw je zażyła, a potem weszła na czat… – Czat? – zapytałam, nie rozumiejąc. – Taka strona w internecie, gdzie można, pisząc, rozmawiać z ludźmi z każdego zakątka globu – wyjaśniła. – Ona akurat pisała z kimś ze Szczecina i powiedziała mu, że właśnie popełniła samobójstwo, bo rzucił ją chłopak. Ten internauta zdołał wyciągnąć od niej adres i zadzwonił na policję. Policja dostaje kilka takich zgłoszeń w miesiącu na terenie całej Polski, więc mają stosowną procedurę. Zadzwonili po nas i radiowóz pojechał z nami do państwa. Resztę pani wie… Wtedy mało z tego rozumiałam, poza tym, że omal nie straciłam córki. „Rano by już nie żyła” – brzmiało mi w uszach jeszcze przez długie miesiące. Nigdy nie zdołałam podziękować anonimowemu internaucie, który zawiadomił służby o tym, co zrobiła Emilia. Na czat ludzie wchodzą i z niego wychodzą kiedy chcą, nie zostaje po nich ślad. Wiem tylko, że on uratował jej życie… dzięki internetowi. – Może pokażesz mi, jak założyć konto mejlowe – poprosiłam córkę później, gdy już było po wszystkim. Zgodziła się i to był wstęp do odzyskania porozumienia Nauczyła mnie jak szukać informacji i robić zakupy w sklepach internetowych. Kiedy szwagier dał mi swojego starego laptopa, Emilka założyła mi konto na komunikatorze i nauczyła z niego korzystać. Nieraz jest tak, że siedzi za ścianą i pisze coś do szkoły, a ja u siebie w sypialni buszuję po sieci, kiedy nagle otwiera się okno z jej zdjęciem. Emilia123: Idę spać. Dobranoc. BasiaBasia: Słodkich snów, kochanie. Pamiętaj, że jutro jedziemy na rowery, więc wyśpij się porządnie, bo musisz mieć dużo energii. Emilia123: Pamiętam. Buziak dla taty! PS. Pójdziemy na pizzę? BasiaBasia: Obowiązkowo!!! Pa pa.
Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, ale niestety wiąże się to czasem z przekładaniem na pociechy swoich ambicji. Nasza czytelniczka z Warszawy jest zawiedziona tym, że jej 19-letnia córka zrezygnowała z kierunku medycznego. Beata czuje wstyd, gdy koleżanki pytają przyszłość jej córki. "Jak ona mogła mi to zrobić?!" 45-letnia Beata zawsze marzyła o tym, aby zostać lekarką tak jak jej dziadek, ale życie jej się tak ułożyło, że nie mogła zrealizować ambitnego planu. Przez lata próbowała zarazić pasją do medycyny swoje dzieci. W przypadku syna jej się to udało, ale córka zdecydowała się na inną drogę życiową. Jestem po prostu załamana, bo nie tak wyobrażałam sobie przyszłość mojego dziecka. Wojtek jest na trzecim roku medycyny i jest naszą chlubą, ale Blanka wybrała kosmetologię... Jak ona mogła mi to zrobić? "Mąż nie odzywał się do niej trzy tygodnie" Beata bała się powiedzieć mężowi o decyzji ich córki. Waldek był przekonany, że młodsza córka także będzie kontynuować rodzinną tradycję. Waldek był załamany. On nawet nie zrobił Blance awantury tylko wyszedł z mieszkania i wrócił po godzinie. Widziałam, że jest zły, ale nie chciałam mu jeszcze dokładać i mówić, że nasza córka nie tylko chce iść na kosmetologię, ale chciałaby to zrobić w trybie zaocznym... Taki wstyd, naprawdę ciężko nam jest z tym wszystkim i liczymy, że Blanka w końcu zmądrzeje Czy naprawdę coś złego jest w tym, że dzieci wybierają sobie same ścieżkę edukacji? 15 dzieci, które myślą, że udało im się ukryć przed rodzicami. Ale urocze maluchy! Zobacz galerię! Źródło: Zobacz galerię 16 zdjęć
żeby mu się córka z czarnym